sobota, 4 maja 2013

#1 Schody.


♫♫♫




Sobota wieczór. Ja jak zwykle sam na sam z telewizorem. Tak mija weekend za weekend'em. Moja dusza imprezowiczki cierpi odkąd moja przyjaciółka, jeśli wciąż można ją tak nazwać, znalazła sobie chłopaka. Kiedyś były wspólne imprezy, wypady na miasto, plany na przyszłość i marzenia. Teraz łączy nas tylko wspólne mieszkanie. Rozmowy o wszystkim przerodziły się w krótkie dialogi na podstawie "wychodzę, będę późno". No cóż, najwidoczniej ten ćpun i alkoholik jest dla niej lepszym rozwiązaniem. W końcu on ją "kocha". Szkoda, że nie zauważa tego jak się przy nim stacza. Nawet mnie już nie chce słuchać. A podobno byłam dla niej najważniejsza na świecie. Kolejny łzy ściekały mi po policzkach. Wyłączyłam telewizor i powoli zawlekłam się pod schody. Nie miałam na nic siły. Usiadłam na trzecim stopniu i zakryłam dłońmi twarz. W tym momencie usłyszałam śmiechy i otwieranie drzwi. Wstałam i spojrzałam w stronę holu. Przez drzwi wtoczyła się grupa co najmniej 20 osób. Na ich czele była Patty i Andy. Przyjaciółka zmierzyła mnie wzrokiem.
-Nie rób wiochy kicia. Idź na górę ubierz coś obcisłego, uczesz włosy, zmyj ten rozmazany tusz i wbijaj do nas. -powiedziała to tak jakbym była jakimś menelem mieszkającym w kartonie. Nie miałam się nad czym zastanawiać, ona moją przyjaciółką nie jest. Rozpłakałam się jeszcze bardziej i pobiegłam do mojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i opadłam na łóżko. Usłyszałam jeszcze tylko jak Andy mówi do reszty "Nie martwcie się o nią. Nudziary tak mają." Wszyscy parsknęli gromkim śmiechem. Nie minęło kilka sekund, a w całym domu zabrzmiała głośna muzyka, rozmowy i śmiech. Kiedyś byłabym gospodarzem takiej imprezy. Teraz jestem tylko nudziarą, która każdy wieczór spędza w samotności. Podciągnęłam kolana pod brodę i przymknęłam oczy próbując zasnąć. Niestety jest to niemożliwe gdy cały dom drży od basów. Spać nie mogłam, oglądanie TV też nie wchodzi w grę. Nie pozostało mi nic innego jak zejść na dół. Może impreza poprawi mi humor. Zgramoliłam się z łóżka, podeszłam do szafy i przejrzałam wszystkie ubrania. Ostatecznie wybrałam jedną z moich ulubionych sukienek tzn. obcisłą czarną mini odkrywającą plecy. Do tego czerwone czółenka na koturnie i złota biżuteria. Tak ubrana popędziłam do łazienki, aby poprawić make up i włosy. Delikatny smoky i czerwony błyszczyk pięknie prezentowały się przy moich falowanych brązowych włosach, które sięgały, aż do pasa. Przerzuciłam je na lewe ramię. Kilka psiknięć ulubionych perfum i gotowe. Mogłam iść. Teraz już pewna siebie kroczyłam w stronę drzwi. Uchyliłam je powoli. Ku mojemu zaskoczeniu w rogu przy schodach siedział skulony blond włosy chłopak.
Najwidoczniej usłyszał mnie, bo w momencie zerwał się na równe nogi.
-Ja...już idę.-zająknął się chcąc zbiec po schodach.
-Zaczekaj! -nie wiem co we mnie wstąpiło, ale coś kazało mi go zatrzymać.
-Tak?-spojrzał na mnie jakby przestraszony.
-Dlaczego nie bawisz się na dole?- pytałam wciąż niepewna tego co robię.
-Mój kumpel przyjaźni się z Andym, zaproponował żebym wpadł. Miała być impreza, ale te towarzystwo...zioło i prochy to nie moje klimaty. -westchnął spuszczając wzrok.
-Moje tym bardziej. Chciałam się gdzieś wyrwać, ale nie mam tu nawet znajomych...
-Znam kilka fajnych miejscówek. Chętna? -uśmiechnął się zalotnie.
-To na pewno lepsze od stania przy schodach. -zaśmiałam się delikatnie.
-Więc chodźmy.-zrobił krok w tył przepuszczając mnie na schodach.
Powoli zeszłam po schodach. On ruszył za mną trochę pewniej. Przemierzając hol rzuciłam spojrzenie w stronę salonu. Patty z jointem w ręce puściła mi tylko krótkie spojrzenie pełne politowania. Odchyliłam się delikatnie w tył, złapałam chłopaka za rękę i pociągnęłam lekko za sobą. Jego twarz przybrała wyraz zdziwienia, który zamienił się w szczery uśmiech. Wyciągnęłam go na zewnątrz.
-Nie zdążyłam się przedstawić. Kayla jestem. -przycisnęłam go do ściany i pocałowałam namiętnie.
Początkowo poddał się moim ustom, ale nie na długo. Poczułam jak jego silne ramiona odrywają mnie od niego.
-Hej słońce nie rób nic pochopnie. -spojrzał na mnie zmartwiony.
-Ja... przepraszam. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. -opuściłam wzrok na podłogę.
-Spokojnie. Nic się nie stało. -objął mnie w swe ramiona.
-Nie chciałam. Zapomnijmy o tym. -wtuliłam głowę w jego tors.
Poczułam jego oddech na szyi.
-Jestem Niall, miło mi Cię poznać. -wyszeptał swym uroczym głosem.
Uniosłam głowę. Spojrzałam w jego błękitne oczy i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Chodźmy.- złapał mnie pod ramię i skierował w stronę samochodu stojącego na poboczu. Zdziwiło mnie to trochę, samochód nie wyglądał na tani, a Niall nie wyglądał na bogatego.
-Żartowałem. Nie stać mnie na takie luksusy. -zaśmiał się.
Puknęłam go pięścią w ramię.
-Głupek!- krzyknęłam.
-Jak mnie nazwałaś? Ja głupkiem? -jedną ręką objął mnie w talii, druga powędrowała na żebra.
-Nie łaskocz! -krzyczałam nie mogąc opanować śmiechu.
Wyrwałam się z jego objęć i zaczęłam biec w stronę skrzyżowania. Niestety w 17 cm koturnach bieganie nie jest takie łatwe. Ledwie zdążyłam odbiec kilka metrów, a on już mnie miał.
-Połamiesz sobie nogi głuptasie.- przytulił mnie z całych sił.
-Dusisz mnie. -powiedziałam udając poważną.
Rozluźnił ramiona. Najwidoczniej poczuł się zawstydzony, bo na jego twarzy pojawił się delikatny rumieniec.
Nastała cisza. Szliśmy przed siebie wpatrując się w chodnik. Odczuwałam jego wzrok na sobie. Odchrząknęłam.
-Daleko jeszcze ta miejscówka? -zapytałam próbując przerwać ciszę.
-Jeszcze kawałek.-odwrócił wzrok.
Zbliżyłam się delikatnie. Nasze dłonie otarły się o siebie. Powoli wplotłam palce pomiędzy jego. Spojrzał na mnie i powoli odsunął się puszczając moją dłoń. Nie potrafiłam odpowiednio zareagować. Spuściłam wzrok, otarłam łzę, zagryzłam wargi. Nie zwracałam już na niego uwagi.
-Kayla! To tu!- usłyszałam jego nawoływanie za plecami.
Zatracona w zamyśleniu nie zauważyłam kiedy się zatrzymał. Podbiegłam w jego kierunku.
-Chodźmy się spić. -powiedziałam spoglądając w jego kierunku wyzywającym wzrokiem.
Złapałam go za ramię i pociągnęłam za sobą, Nie obchodziło mnie co powie. Miałam ochotę poczuć ten zawrót w głowie. Jak kiedyś. Nie zaprotestował. Przepchnęliśmy się przez tłum jaki panował w środku. Zajęliśmy chyba ostatnie z wolnych miejsc-wąską kanapę stojącą w rogu lokalu. Niall nie czekał długo kiedy tylko usiadłam poszedł do baru. Wrócił z 4 drinkami i butelką czystej.
-Jeśli chcesz się spić to zróbmy to.- powiedział stawiając wszystko na stoliku.
Bez namysłu złapałam za stojącą z brzegu szklankę. Blondyn podążył w moje ślady. Już nawet nie rozmawialiśmy. Po prostu piliśmy. Drinki zeszły szybko, przyszła pora na litrową butelkę czystej wódki. Odkręcił ją i podał mi. Upiłam kilka pierwszych łyków, po czym oddałam ją mu. Kiedy zniknęła już połowa zawartości butelki wyrwałam ją z rąk blondwłosego i pochłonęłam ją do dna. Nie czułam już nóg, obraz nie był wyraźny. Oparłam głowę o jego ramię.
-Chodźmy.- objął mnie w tali i spróbował wstać.
-Nie! Chcę jeszcze!- krzyknęłam na niego.
-Nie ma mowy!- nie byłam w stanie oprzeć się jego silnym ramionom.
Chcąc czy nie chcąc zostałam wyprowadzona na zewnątrz. Posadził mnie na schodach. Usiłowałam się podnieść.
-Czekaj, jest zimno.-otulił me bezwładne ciało swoją kurtką.
Poczułam jak unosi mnie na ręce...zasnęłam.

3 komentarze: