niedziela, 5 maja 2013

#2 Anioł.

♫♫♫                                                                                       


Do moich oczu przedostało się ostre światło. Ostrożnie uchyliłam powieki próbując się podnieść. Nie dałam rady. W mojej głowie wciąż szumiał alkohol. Leżałam bezwładnie na kanapie. Rozejrzałam się dookoła. Gdzie ja jestem? Jak się tu znalazłam? Co robiłam poprzedniej nocy? Te pytania pozostawały bez odpowiedzi. Usłyszałam kroki. Odwróciłam głowę w stronę, z której dochodziły kroki. Poczułam okropny ból i zawrót głowy. Sycząc z bólu wróciłam do poprzedniej pozycji. W drzwiach stanął Niall. Podszedł i usiadł na brzegu kanapy.
-Idziemy się spić? -uśmiechnął się sarkastycznie.
-Co? Co ty tu robisz? Gdzieś ty mnie zabrał?-Pytałam z pretensjami.
-Co? Spiłaś się wczoraj jak świnia. Ja tu mieszkam, a zabrałem cię tu bo odpłynęłaś mi na rękach. -Jego twarz przybrała wyra jakby chciał powiedzieć "A nie mówiłem".
-Idę do domu.- Ponownie spróbowałam się podnieść bez skutku.
-Już nie rób z siebie feministki. Przyniosę Ci herbaty.
Nie zdążyłam zareagować. Zniknął z mojego pola widzenia. Wrócił z sporym kubkiem herbaty. Odstawił go na stolik, po czym usiadł na kanapie i pomógł mi usiąść. Objął mnie ramieniem i podał herbatę.
-Gorąca!-Parsknęłam odsuwając kubek ręką.
-Jak dziecko.-Westchnął z śmiechem.
-Nie nabijaj się ze mnie. Lepiej mnie zawieź do domu. -Powiedziałam udając już poważną.
-Jeśli tego chcesz. Chodźmy. - Wstał i wyciągnął rękę w moim kierunku.
Uchwyciłam ją delikatnie, a on przyciągnął mnie do siebie. Byliśmy tak blisko...zbyt blisko. Zrobiłam krok w tył wypuszczając jego dłoń.
-Chodźmy.- Powtórzył z lekką irytacją w głosie.
Złapałam buty w dłoń i podążyłam za nim do samochodu stojącego przed domem. Stanęłam przy drzwiach pasażera czekając na otwarcie. Nie doczekałam się. Niall zasiadł przed kierownicą. Pociągnęłam za klamkę, usiadłam naburmuszona i zatrzasnęłam drzwi. Spojrzał na mnie z byka. Odwróciłam wzrok. Podczas jazdy nie zwracałam na niego uwagi. Nie odzywałam się. Wpatrywałam się w okolicę. Gwałtownie zahamował.
-Wysiadaj.- Powiedział rozdrażniony.
-To pa. - Powiedziałam stojąc już na chodniku.
Nie odpowiedział. Zamknęłam drzwi. Odjechał z piskiem opon, a ja zostałam. Stojąc boso na chodniku, z butami w ręce, rozczochrana, skacowana, zapłakana. Samotna. Odwróciłam się na pięcie i poczłapałam do domu. Ukradkiem spojrzałam na zrujnowany salon. Nie miałam na to siły. Opanowując łzy weszłam po schodach i udałam się wprost pod prysznic. Wszystko co miałam na sobie wylądowało w praniu. Ustawiłam zimny strumień wody. To było to, zimny prysznic i od razu jest trochę lepiej. Jak nowo narodzona. Zawinęłam się w ręcznik i prześlizgnęłam się do mojego pokoju. Wskoczyłam w obcisłe jeansy i luźny t-shirt. Padłam na łóżko. Nakryłam się kocem. Przed oczami miałam obraz odjeżdżającego Niall'a. Nie wiem co w nim jest. Nie umiem przestać o nim myśleć. Kilka gorących łez spłynęło po moim policzku. Otarłam je, podniosłam się z łóżka. Musiałam coś z sobą zrobić. Nie mogę spędzić reszty tego dnia na płaczu.
Nadchodziła pora obiadu. Zbiegłam do kuchni. Otwarłam lodówkę w poszukiwaniu jedzenia. Znalazłam jedynie sos do spaghetti. Przyszykowałam wszystkie składniki. Zaczęłam gotować. Niestety nie byłam w tym dobra przez co mogło to trwać nieskończenie długo. Ostatecznie zamówiłam pizze. Dostawca wyjątkowo się uwinął, bo otrzymałam ją za niecałe 30 minut po zamówieniu. Miałam właśnie zacząć jeść kiedy usłyszałam pukanie do drzwi prowadzących na ogród. Poszłam otworzyć. Mało co nie zemdlałam na widok Niall'a. Czego on ode mnie chce? Może jakieś przeprosiny? Szczerze wątpię, ale mogę go wysłuchać.
-Co ty tu robisz? - To było pierwsze pytanie jakie nasunęło mi się na myśl.
-Ratuję Ci skórę. - Złapał mnie w talii i wciągnął do środka zamykając nogą drzwi.
-Co? Żartujesz sobie? Nic mi nie grozi. -Wręcz parsknęłam śmiechem. Najpierw traktuje mnie w taki sposób, a teraz chce mnie ratować? To wszystko wydawało się być głupim żartem.
Skinął głową w stronę okna. Spojrzałam w tym kierunku. Po równoległej stronie ulicy stał czarny bus z zaciemnionymi szybami.
-Co to ma do rzeczy? - Spojrzałam w jego kierunku jak na totalnego idiotę. Chyba czegoś nie rozumiem.
-To...- Rozległ się dźwięk syren policyjnych. W momencie pod moim domem pojawiło się kilka radiowozów.
Byłam totalnie zdezorientowana. Nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam zawrót głowy. Ucisk na przedramieniu. Cały świat zawirował.
-No chodź! -Krzyczał błagalnie.
Dopiero jego krzyk sprawił, że otrzeźwiałam. Pociągnął mnie za sobą. Wybiegliśmy jak najszybciej. Przerzucił mnie sprawnie przez płot sąsiadów, a zaraz potem sam go pokonał.  Podniósł się z ziemi i ponownie łapiąc mnie za rękę skierował się w stronę ulicy. Rozejrzał się ostrożnie dookoła. Wszystkie służby były skupione na otoczeniu mojego i Patty domu. Nikt już nie zwracał na nas uwagi. Biegliśmy śmiało  wzdłuż ulicy. Za skrzyżowaniem stał samochód blondyna. Tym razem nie czekałam na otwarcie drzwi. Natychmiast zajęłam siedzenie pasażera. Odpalił silnik i ruszył. Nie jechał do domu, to był przeciwny kierunek. W tym momencie zauważyłam walizki na tylnym siedzeniu.
-Gdzie my jedziemy? Co to za walizki? -Przestraszyłam się i to niezmiernie. Zahamował gwałtownie zjeżdżając na pobocze.
-Powiem Ci to raz. Nie pytaj o szczegóły. Dowiesz się w swoim czasie. Rozumiesz? -Chcąc czy nie chcąc kiwnęłam głową na tak.
Chłopak wziął głęboki oddech. Spojrzał mi głęboko w oczy, chwycił delikatnie za rękę.
-A więc Andy nie jest osobą, za którą się podaje, Patty jest wkręcona w gang narkotykowy, pomagała mu w odzyskiwaniu pieniędzy. Ciebie również podejrzewają o handel i co gorsza o zabójstwo, którego dopuścili się tamci. Musisz wyjechać z miasta. Na razie wystarczy inne miasto. Jeśli dobrze pójdzie będziesz wolna, w innym wypadku wyprowadzimy się z kraju. Jeśli masz przy sobie telefon to otwórz okno i zaraz go wyrzuć. Ubrania masz w jednej z walizek. Od tej pory nie opuszczasz mnie na krok. Nigdy nie wiadomo czy ktoś z gangu nie będzie cię szukał. Widziałaś wszystko co tam się działo. W każdej chwili możesz oberwać kulką. To tyle. - Otwarłam usta z zdziwienia. Strach, zdziwienie i rozpacz kołatały moim sercem. To wszystko było dla mnie zbyt dużym zaskoczeniem. Moja przyjaciółka pracuje dla gangu narkotykowego i przyczyniła się do zabójstwa człowieka?  Ja handlarzem narkotykowym i zabójcą? Miliony myśli rozbijały się w mojej głowie. Mogę tak po prostu zginąć. I mówi mi to chłopak, którego poznałam zaledwie dzień wcześniej... Kim on do jasnej cholery jest? Skąd on ma takie informacje? W całej tej sytuacji nie było żadnych plusów.
-W takim razie kim ty jesteś? -
Niall uśmiechnął się nieznacznie.
-Powiedzmy, że kimś w rodzaju Anioła Stróża...

6 komentarzy:

  1. "-W takim razie kim ty jesteś? -
    Niall uśmiechnął się nieznacznie.
    -Powiedzmy, że kimś w rodzaju Anioła Stróża..."
    aż mnie dreszcze przeszły *____* fghjhgvfcdxcfgbh cudowne <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze, koooocham <3 nckjsdncjknsjsknd masz talent<33

    OdpowiedzUsuń
  3. No to może na początek przedstawię się i powiek Ci co ja tu wgl robię
    Tak więc jestem se Kiniaaaa i komentuje naprawdę dobre blogi. Oczywiście ten poleciła mi Monika, ale mniejsza...
    Blog jest świetny, masz talent ;3 trochę się naczytałam więc wiem xD
    Strasznie mnie zaciekawiła od początku rozwinięta akcja.
    Jestem też strasznie ciekawa co będzie dalej, więc jakbyś mogła to informuj mnie na tt: @Kiniaaaa2909
    Jeżeli też nie życzysz sobie moich komentarzy to po prostu napisz ;)
    Dużo weny !
    Pozdrawiam :) i zapraszam do mnie :
    Ta-ktora-nie-ma-wszystkiego.blogspot.com
    PS. przepraszam za jakiekolwiek błędy ale zazwyczaj komentuje z telefonu ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. No brak słów. To jest afhaiuhsjjfmkfssudhdbnfmfmcjcisdhfhsfjlanbbvuligasdujfhbsdvhjasbdlvb
    BIG LOVE!

    OdpowiedzUsuń
  5. Też bym chciała tak pisać ;c No po prostu ekstra !

    OdpowiedzUsuń
  6. O :) MÓJ :) BOŻE :)
    Jaki Nialler kiosasdfg *_*
    Masz niebywały talent i pisz jak najwięcej! :)

    OdpowiedzUsuń