wtorek, 7 maja 2013

#3 Prawda.


♫♫♫


-Nie rozumiem. -Oparłam głowę o szybę i zaczęłam płakać. Tak po prostu.
-Nie. Błagam nie rób mi tego. -Wyjęczał błagalnie.
-A co mam robić? Chcą mnie zabić, a ja nawet nie wiem dlaczego. -Na moich policzkach powstały dwa słone wodospady.
-Pomyśl chwilę. Kim był twój ojciec? -Nie wiem w czym to miało pomóc.
-Prawnikiem. -Powiedziałam złamanym głosem.
-Ty na prawdę nic nie wiesz...myślałem, że tylko grasz. -W tym momencie totalnie oszalałam.
-Czego nie wiem? -Wybełkotałam wycierając łzy w bluzkę.
-Nie teraz. Postaram się to wytłumaczyć, ale nie teraz. Ochłoń trochę.
Byłam w kropce. Nie wiedziałam co robić. Pytać dalej, płakać czy od razu rzucić się z mostu? Siedziałam i wpatrywałam się w drogę przed nami. Nie wiedziałam co mnie czeka. Może się uda, a może nie. Może przeżyję, a może za 5 minut będę już trupem. W mojej głowie panowała pustka. Byłam jak próżnia.
Odwróciłam się plecami do niego. Podparłam głowę na ramieniu i przymknęłam oczy. Odpłynęłam w błogi sen.
-Słońce jesteśmy na miejscu.- Obudził mnie jego słodki głos.
-Gdzie? -Przetarłam zaspane oczy i ziewnęłam.
-Pewnie cię to nie zachwyci, ale tą noc spędzimy w pospolitym motelu przy autostradzie. -Wysiadł z auta. Podążyłam w jego ślady. Trzeba było przyznać, że budynek nie zachwycał. Stary, zaniedbany motel. Nic szczególnie nie rzucało się w oczy.
-Lepsze to od spania w aucie. -Zakpiłam.
-To tylko jedna noc. -Zabrał walizki i ruszył przodem. Człapiąc nogami poszłam za nim. Otwarł drzwi, a moim oczom ukazała się zaśmierdła dymem papierosowym recepcja, za którą stała gruba kobieta w podeszłym wieku. Chłopak postawił walizki i podszedł do lady.
-Poproszę pokój dwuosobowy.
-Drugie piętro po prawej. -Powiedziała opryskliwie podając klucz.
Niall wręczył mi klucz i pozwolił iść przodem. Sam zabrał walizki i poszedł zaraz za mną. Z trudem wdrapałam się na drugie piętro. Odnalazłam pokój numer 13, włożyłam klucz do zamka i przekręciłam. Pchnęłam delikatnie drzwi. Ani drgnęły, pchnęłam więc mocniej. Nic z tego. Tu potrzebna była siła. Kopnęłam je tak mocno jak tylko umiałam. Uchyliły się powoli. Wpełzłam do środka i przemierzyłam cały pokój wzrokiem. Dwuosobowe łóżko, fotel, szafa, stolik i lustro. Nie wyglądało to zachęcająco. Blondyn rzucił walizki na ziemię. Spojrzałam na niego wykrzywiając usta w grymas.
-Nie martw się. Prześpię się na fotelu. -Poklepał mnie po ramieniu.
-Nie mogłeś wziąć sobie osobnego pokoju?
-Muszę się tobą opiekować. Będę przy tobie tak długo jak będę mógł.
-Ale po co to wszystko?- Musiałam się w końcu dowiedzieć o co w tym chodzi.
-Usiądź. -Wskazał fotel.
Zrobiłam to o co poprosił. Usiadł na jednym z podłokietników.
-Sądzisz, że twój ojciec był prawnikiem? -Zaczął.
-No tak...-Odparłam pełna niepewności.
-To pozwól, że powiem Ci teraz całą prawdę o tym kim był twój ojciec i co Ci grozi.
Skinęłam głową.
-Nie był prawnikiem, pracował dla FBI. Zajmował się sprawą największej grupy narkotykowej. Został zamordowany, bo dał radę ich rozgryźć. Dzień przed śmiercią dał Ci naszyjnik, który masz na sobie. W środku jest karta, a na niej wszystko na temat gangu. Niedawno dowiedzieli się, że istniejesz. Przyjaciel twojego ojca dostał informacje, że szukają cię nie tylko oni, ale też policja. Policje mamy z głowy. Gang nie odpuści. Teraz za wszelką cenę muszę cię chronić. -Powiedział pełen powagi.
-Nie mogę po prostu oddać tego naszyjnika?
-To nie takie proste. Nie wiedzą ile wiesz na ich temat. Ich cel to pozbycie się jakichkolwiek osób, które mogą ich wkopać. -Powoli zaczynałam rozumieć.
-Czyli ty jesteś tu z przymusu? Tylko po to, aby mnie chronić? -Dopytywałam.
-Miał cię chronić typowy agent służb specjalnych, ale za bardzo rzucałby się w oczy. Zostałem wyszkolony i jestem.
Początkowo miał to być rodzaj pracy, ale moje serce mówi coś innego. Nie mógłbym podchodzić do ciebie jak do przedmiotu, który ma być przeze mnie po prostu chroniony. Jestem za Ciebie odpowiedzialny, jak matka za swoje dziecko. Dla ciebie dałbym się zabić. Wolałbym zginąć niż żyć z świadomością, że pozwoliłem zabić osobę, dla której żyję.  -Wraz z tymi słowami łzy napłynęły mi do oczu. Gdy to mówił słyszałam jak głos mu się łamie i widziałam jak drżą jego ręce. Czułam jak kolejne łzy spływają mi po policzkach.
-Nie płacz. Nie chciałem tego...- Wstał zasmucony.
Spojrzałam w jego kierunku. Napotkałam jego wzrok, a jego szkliste błękitne oczy wpatrywały się we mnie jak w skarb. Nie mogłam dłużej ukrywać swoich uczuć. Rzuciłam mu się na szyję i wtuliłam głowę w jego ramiona. Objął mnie delikatnie,  jedną ręką gładził mnie po plecach, żebym się uspokoiła.
-Nie myśl sobie, że jestem jakąś wariatką, ale oprócz Ciebie nie mam już nikogo. Jesteś jak anioł podarowany przez niebo. -Wydusiłam z siebie po chwili. Uniosłam głowę, a on nachylił się delikatnie. Nasze usta się spotkały. Zatopiliśmy się w namiętnym pocałunku. Odczuwałam coraz szybsze bicie mojego serca, a jego ręce delikatnie drżały.
Rozpływałam się w jego objęciach. Czułam się jakbym latała. Niestety nic nie trwa wiecznie...
Wciąż trzymając mnie w ramionach spojrzał na zegarek.
-Pora spać słońce, jutro z samego rana jedziemy dalej. -Uśmiechnął się i wypuścił mnie z objęć.
Otwarłam walizkę i  przejrzałam ubrania.
-Nie mam piżamy, ani niczego innego co by się nadawało do spania.- Powiedziałam siadając na brzegu łóżka w samej bieliźnie.
-Masz. -Zaśmiał się i rzucił w moim kierunku jedną ze swoich koszulek.
Nałożyłam ją na siebie i usiadłam po turecku. Niall rozebrał się do bokserek i zbliżył się do mnie, uśmiechnęłam się z nadzieją, że położy się obok. Mina mi zrzedła kiedy zabrał koc, które leżał obok mnie i rozłożył go na fotelu.
-Jeśli tak wolisz...- Położyłam się plecami do chłopaka. Próbowałam zasnąć. Niestety nie udawało mi się to. Bezsensownie wpatrywałam się w ścianę. Nawet auta za oknem przestały już hałasować.  Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegar- ''2:36''. Spojrzałam na niego. Jego koc leżał na ziemi, a on sam drżał się z zimna.
Zeskoczyłam na podłogę i podeszłam do niego. Położyłam jedną rękę na jego nagiej klatce piersiowej. Drugą pogładziłam jego twarz. Uchylił powieki i uśmiechnął się delikatnie.
-Coś się stało? -Zapytał zaspanym głosem.
-Nie umiem zasnąć. Położysz się ze mną? -Przygryzłam delikatnie wargę. |
Westchnął i podniósł się z fotela. Objął mnie ramieniem, podszedł do łóżka pociągając mnie za sobą. Uniósł mnie i delikatnie ułożył na łóżku. Nie zdążyłam mrugnąć, a on był już obok mnie oraz objął mnie ramieniem. Spojrzałam w jego błękitne oczy i wtuliłam się w jego tors. Zasypiając wsłuchiwałam się w bicie jego serca. 

3 komentarze:

  1. Wow, wow, wow
    Ten rozdział to jedno wielkie wow
    Nie sądziłam, że tak potoczy się akcja...
    Po pierwsze nie miałam pojęcia, że sprawa z jej ojcem sie tak rozwiąże. Po drugie Nialler.
    Że wszystko będzie tak nagle i szybko
    Ten blog jest niesamowity, a ty masz niesamowity talent ♥
    Jestem pod wielkim wrażeniem i nie mam pojęcia co jeszcze napisać xD
    Weny życzę i do kolejnego :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaj już kolejny słońce! ♦

    OdpowiedzUsuń
  3. Booooski *_* pisz szybko kolejny < 3 jestem ciekawa co sie stanie dalej ^^ w wolnej chwili wpadnij: http://blog691d.blogspot.com/ ;3

    OdpowiedzUsuń